Kuchnia Sri Lanki nie powala z nóg, szczególnie jeśli ma się
już wcześniejsze doświadczenia z Tajlandii czy Chin.
Ale przez 2 tygodnie coś jeść trzeba. I jak to bywa w
podróży, po pewnym czasie człowiek zaczyna się przyzwyczajać do nowych smaków.
Madam i Ser i porcelanowa zastawa
Przeważnie posiłki jemy na mieście. Tym razem jednak
przemiła gospodyni uparła się, że skoro u niej śpimy to zrobi nam śniadanie.
No,
że my w Polsce tak nie jemy! Porcelanowa zastawa, wszystko pięknie podane. Rozpływaliśmy
się przy tym śniadaniu w ogrodzie, a szczerze dziękując naszej gospodyni, tylko ją
zawstydzaliśmy. Jacyż Ci ludzie na Sri Lance są mili... ale o tym w innym poście.
Ryż, makaron i placuszki
Na obiad najczęściej bazą jest ryż czysty lub z warzywami,
ewentualnie jeszcze z jajkiem. Do tego różnego rodzaju sosy, czyli curry z
soczewicy lub z ziemniakami, mleczkiem kokosowym – wersji jest wiele. Ciekawy
jest też makaron – cienkie niteczki pozaplatane jak patyki w gnieździe –
polewasz sosem i jesz. Placuszki są pyszne – w różnych miejscach różnią się
nieco od siebie. Dlatego każdy posiłek to niespodzianka.
Wypasiony obiad to taki, kiedy zamawiasz kawał mięcha. Mięcho
jest w cenie i dużo się go nie je. Do tego ciecierzyca z pikantnymi papryczkami
(palą i zielone i czerwone).
Możesz przegryzać (gasić ogień) ryżem lub chrupkami na
kształt nacios.
Herbata jest na maxa słodka, do tego najczęściej podawana z
mlekiem! Ciężko pić tak bardzo słodką herbatę, dlatego po kilku próbach zaczęliśmy prosić o czystą, zwykłą, niesłodzoną i bez mleka – za każdym razem
zamawiający był mocno zdziwiony – no jak to herbatkę bez cukru i mleka chcemy?
:)
Będąc nad Oceanem Indyjskim jedliśmy ryby. Wybór ryb jest
ogromny. Wieczorem na plaży można kupić świeżą rybkę. W dzień ryby te są
łowione – raz nawet pomagaliśmy rybakom wyciągać sieci, ale o tym innym razem.
Ryby za każdym razem były pyszne.
Co jest fajne? Nie musisz jeść widelcem czy łyżką. Spokojnie, tak jak lokalni mieszkańcy, do wkładania porcji jedzenia do ust możesz użyć paluszków (tak jak w Indiach). Jakież to jest fajne. Oczywiście w każdej knajpie jest umywalka z mydłem, jest więc higienicznie. Rozstroju żołądka nie mieliśmy (choć myślę że to zasługa ostrych papryczek – wiecie, że aby ustrzec się zatrucia pokarmowego należy jeść wszystko, bez wybrzydzania, wybierania i odrzucania – każdy składnik w potrawie odgrywa ważną rolę!).
Przyzwyczajeni do polskich, słodkich deserów, szukamy
jakiegoś odpowiednika na Sri Lance. Niestety ciasteczka, które choć trochę
wyglądały na sweet, były wytrawne. Słodkości ciężko uświadczyć... no chyba, że
specjalnie dla Ciebie obrotna właścicielka przygotuje pudding. O rety! Jakież
ta Pani miała zdolności kulinarne. Najpierw na obiad dała nam pyszną rybą z
surówką z marchewki, kapusty i pomidorów, a potem jeszcze ten pudding: zimny
jogurty polany typowym dla Sri Lanki miodem o nazwie kitul.
Ciasteczka, które nie były słodkie:
Jedzenie na Sri Lance jest tanie (w sumie jak większość rzeczy). Za obiad dla 3 osób, który widzicie poniżej - najedliśmy się do syta! - zapłaciliśmy 340 rupii czyli niecałe 10 zł:
Na mieście dla ochłody polecamy kokosa :-)
Bardzo chętnie przeczytałam ten wpis gdyż jestem bardzo ciekawa tego miejsca. Na Sri Lance jeszcze nie byłam, ale jest to już w moich planach :-) Świetne zdjęcia, a patrząc na te dania chętnie bym ich skosztowała :-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko i czekam na kolejne relacje i zdjęcia z podróży :-)
Gosiu, kiedy będziesz jechała na Sri Lankę, to chętnie służymy radą. Jeśli byłabyś zainteresowana, możemy polecić super szkołę gotowania.
OdpowiedzUsuńWszystkiego dobrego i do następnego razu! :)