30 grudnia 2016

Co i gdzie zjeść w Shiraz?

Nie samym zwiedzaniem żyje turysta ;) od czasu do czasu trzeba zjeść też coś dobrego, dlatego jeśli chcecie spróbować nieco tradycyjnych potraw, takich jak choćby pyszny fesendżun to polecamy Wam kilka ciekawych miejsc w Shirazie.

Zacznijmy od restauracji o wdzięcznej nazwie „Traditional Restaurant” znajdującej się przy ulicy Lotfalikhan Zand – wejście schodami w dół.

Fesendżun w Traditional Restaurant.
Bogate menu, klimatyczny wystrój i niezbyt wygórowane ceny to z pewnością zalety tego miejsca.
Za kolację dla dwóch osób zapłaciliśmy 500 000 riali. Zjedliśmy fesendżun – polecamy! Jest to danie mięsne (z kaczki lub kurczaka) w słodko-kwaśnym, brązowym sosie (z orzechami i granatem). Spróbowaliśmy też mirsę – sos z bakłażana oraz skorzystaliśmy ze szwedzkiego stołu z mnóstwem tradycyjnych przekąsek na ciepło i na zimno.

Stół szwedzki na starej studni.

Chodząc po bazarze Vakil z pewnością zobaczycie kierunkowskazy do „Traditional Tea House & Restaurant: Saray-e-Mehr”. W tradycyjnym czajchane (Tea House), będzie z pewnością pełno turystów, ale w środku można zjeść bardzo dobre dizi – polecamy! Danie pyszne i ciekawie się go je. Jest to bowiem coś na kształt rosołu z gulaszem z baraniny lub jagnięciny, oczywiście podane „2 w 1”. Dizi serwowane jest prosto z pieca w ceramicznym kubełku (uwaga, jest gorący!). Rosół należy odlać do metalowej miseczki i wkruszyć do środka kawałki chlebka lawasz, a następnie zjeść. Kawałki mięsa wraz z ciecierzycą, fasolą i warzywami, które zostały w ceramicznym naczyniu (zwanym właśnie dizi), zgniatamy tłuczkiem i zjadamy.

Dizi to danie z grupy ab-guszt, czyli: woda-mięso
W Saray-e-Mehr wzięliśmy także wielkie skrzydło kurczaka z kopiastym talerzem ryżu z berberysem. Wszystko warte było grzechu obżarstwa ;) Za dwa niemałe dania plus dużą herbatę liściastą w specjalnym, wysokim kubeczku z zaparzaczem zapłaciliśmy 470 000 raili.

Pod ryżem z berberysem znajduje się wielkie udo z kurczaka, obok tradycyjna herbata ze słodzikiem na patyku. Na talerzyku z cytryną i cebulą widzicie miętę - zastosowanie jak gumy do żucia.

Nieco europejskiej słodkości zaznacie w Mahooni Cafe ulokowanej naprzeciwko ogrodu Jomeh, w pobliżu ogrodu Hafeza, na ulicy Hafeza (o tych ogrodach wspominaliśmy w poprzednim poście). Polecamy ciasto czekoladowe z kawą latte i musem z mango. Menu tej restauracji jest znacznie szersze – spokojnie znajdziecie w nim coś dobrego na obiad i naprawdę bogaty wybór shaków i słodkich deserów. Nasza rozkosz kosztowała niecałe 320 000 riali.

Menu MahooniCafe

Ciasto czekoladowe i shake mango - pyszota!

Tym słodkim akcentem kończymy 2016 rok. O irańskiej kuchni będziemy jeszcze pisać. Ciekawych potraw do spróbowania w tym kraju jest całe mnóstwo. W kolejnym poście zabierzemy Was na wycieczkę do Persepolis. Tymczasem....

Wszystkiego dobrego w Nowym Roku, spełnienia marzeń, realizacji planów, dużo zdrowia i zapału do podróży tych małych i dużych. Trzymajcie się ciepło!

28 grudnia 2016

Co zobaczyć w Shiraz?

Shiraz - dawna stolica Persji, w której przez 44 lata rządziła dynastia Zand. Następnie stolicę przeniesiono 900 km na północ do Teheranu.
Miasto naszpikowane jest zabytkami, a przede wszystkim stanowi punkt wypadowy do Persepolis i Nekropolis. Warto zostać tu 3-4 dni.

Nasze trzy dni w Shiraz wyglądały tak:
- Zaczynamy od twierdzy Karim Chana z dynastii Zand – to stara cytadela – z zewnątrz wysokie, potężne mury obronne z 14 basztami. Jedna z nich odchyliła się od pionu i jest atrakcją turystyczną. Dawniej w środku twierdzy znajdował się kompleks mieszkalny, potem było tam więzienie. Dziś za ok. 15 zł od osoby można zwiedzić cytadelę. Słyszeliśmy jednak, że w środku nie ma niczego szczególnego oprócz ładnego dziedzińca z ogrodem, dlatego odpuszczamy sobie ten zabytek.

Pochylona baszta w twierdzy Karim Chana z dynastii Zand

- Obowiązkowym punktem jest Bazar Vakil z karawanserajem i czajchane Seraj-e Mehr (co można zjeść w środku przeczytacie TU). Uwaga, w piątki bazar jest nieczynny.

- Obok Bazaru znajduje się Meczet Vakil – piękny, ale jeśli jest to już Wasz 20 z kolei meczet podczas trzytygodniowego pobytu w Iranie, to chcąc zaoszczędzić 15 zł za wstęp, można go sobie spokojnie darować i wybrać się do według nas ciekawszego:

Meczet Vakil
- Meczetu Ali Ibn Hamzeh – nie dość, że wstęp jest bezpłatny, to jeszcze tętni życiem. Przed wejściem do środka, trzeba przyodziać „strój buki”, na dziedzińcu znajduje się cmentarz (chodzi się po płytkach pod którymi pochowani są zmarli), do meczetu prowadzą dwa, oddzielne wejścia (jedno dla kobiet i drugie dla mężczyzn), a przed wejściem trzeba zdjąć buty. Byliśmy tam w piątek przed zachodem słońca i na dziedzińcu meczetu poczęstowano nas kompotem. Ciekawe miejsce, a świecące wnętrza meczetów wyłożone mini lusterkami za każdym razem robią na nas duże wrażenie:

Zespół świątynny Ali Ibn Hamzeh, widoczny cmentarz na dziedzińcu

Wnętrze meczetu Ali Ibn Hamzeh

Błyszczące ściany - to efekt miniaturowych lustereczek
- Kolejny „must see” to oczywiście różowy meczet Nasir-al-Mosque. Warto wybrać się do niego przed południem, czynny jest od godziny 9. Po godzinie 11, gdy słońce wzbije się wysoko na niebo, nie zobaczycie już efektu kolorowych witraży. Cała atrakcja polega bowiem na pięknym oświetleniu wnętrza za sprawą kolorowej ściany ze szkła. Oczywiście rano będzie najwięcej turystów.

Meczet Nasir-al-Mosque

Najlepszy efekt światła padającego przez witraże zobaczycie między godziną 9 a 11

- Pozostałości najstarszego meczetu Atigh są jakby przedsionkiem do mauzoleum Aramgah-e Shah-e Cheragh, które jest ważnym miejscem pielgrzymkowym.

Meczet Atigh

Nie zwiedzicie tu wszystkiego, nie wejdziecie wszędzie – w osobnych wejściach czeka Was rewizja toreb, następnie obowiązkowy czador („strój buki”;) ) i przewodnik, który oprowadzi po obiekcie i nie pozwoli wsadzić nosa tam, gdzie nie wolno, czyli np. do środka sanktuarium pobożnego Sejjeda Amir Ahmada.

Mauzoleum Aramgah-e Shah-e Cheragh

Wstęp do środka mają tylko wyznawcy islamu
- Miejski hammam „Vakil Bath” to „muzeum” z figurami przedstawiającymi kupców, rzemieślników i inne grupy społeczne korzystające niegdyś z tej łaźni.

Vakil Bath

- Eram Garden, czyli rajski ogród, wpisany na listę światowego dziedzictwa UNESCO, to obiekt, który w porównaniu do innych zabytków miasta Shiraz jest dość drogi – jeden bilet wstępu to 200 000 riali. W środku jest faktycznie pięknie. Obiekt jest duży. Wraz z kupnem biletu dostaniecie mapę, dzięki której łatwiej poruszać się po ogrodzie. Jeśli będzie zwiedzać ogród tak jak my, w październiku, to musicie liczyć się z tym, że nie wszystkie kwiaty będą kwitły, m.in. duży obszar z różami był już wykopany.
W centrum ogrodu znajduje się przepiękny XIX-wieczny pałac Kakh-e Eram. Korzystała z niego trzecia żona szacha – cesarzowa Farah. Podobno przylatywała do swojego ulubionego pałacu w Shiraz helikopterem. W pałacu znajduje się dostępna do zwiedzania, bogata kolekcja naturalnych kamieni i prześlicznych kamiennych wyrobów.

Pałac Kakh-e Eram

Mapa Eram Garden
 - Brama miejska na północy miasta – Darwazeh-e Quran, czyli Brama Koranu. Dziś to tylko replika. W oryginalnej budowli znajdowały się dwa egzemplarze Koranu – przejeżdżający pod Koranem mieli uzyskać bezpieczeństwo i spokój w podróży. Obok bramy znajduje się ogród Khajoii Kernami poświęcony słynnemu pisarzowi – Hafezowi. Wstęp 115 000 riali, czynny od 7:30 do północy. Obok bramy znajduje się też pomnik Hafeza. 

Brama miejska na północy miasta

Brama Koranu

Za murami ogród Khajoii Kernami


- Dwie części Koranu pochodzącego z wyżej opisanej bramy miejskiej znajdziecie w Pars Muzeum w ogrodzie Nazar. Wstęp do tej niewielkiej gabarytowo atrakcji kosztuje 150 000 riali. Muzeum znajduje się w pobliżu twierdzy Karim Chana – tej z krzywą basztą.

Koran w Pars Muzeum
- Grobowiec wieszcza Hafeza mieści się w małym ogrodzie. Bilet wstępu – 200 000 riali, a ponieważ nie jesteśmy wielkimi miłośnikami tego pana, to oglądamy grobowiec tylko zza ogrodzenia ;)

Grobowiec Hafeza
 - Następnym, znajdującym się w pobliżu ogrodem jest „Jomeh” (otoczony wysokim, grubym murem). Na pewno obiekt ten jest większy od poprzedniego, ale też bilet wstępu jest droższy! 230 000 riali od osoby – wg nas to stanowczo za dużo jak na zwiedzanie ogrodu. Oczywiście Irańczycy korzystają z tych dwóch ogrodów bardzo chętnie – ceny dla nich są 10-krotnie niższe!

Wejście do ogrodu Jomeh
- Jeśli macie bardzo dużą potrzebę znalezienia się w ogrodzie, to pomiędzy tymi dwoma (Hafeza i Jomeh) jest ładna, nowoczesna biblioteka z interesującym ogrodem oczywiście – wstęp bezpłatny.
Po drugiej stronie ulicy znajdują się klimatyczne kawiarnie. O jednej z nich piszemy w kolejnym poście: "Co i gdzie zjeść w Shiraz?".


Może się przydać:
- bilet wstępu do meczetu Vakil – 15 zł,
- bilet wstępu do Pars Museum – 15 zł,
- wstęp do meczetu Ali Ibn Hamze – bezpłatny,
- wstęp do różowego meczetu Nasir-al-Mosque – 15 zł,
- wstęp do najstarszego meczetu Atigh – 5 zł,
- wstęp do Vakil Bath – 15 zł,
- wstęp do Eram Garden – 20 zł,
- wstęp do Jomeh Garden – 23 zł,
- wstęp do ogrodu z grobowcem Hafeza – 20 zł
 

17 grudnia 2016

Qeshm w 12 godzin

6 rano, wyjeżdżamy z Raminem (mężem Somsye poznanej dzień wcześniej na statku z Bandar Abbas na Qeshm) na całodniowe zwiedzanie wyspy. Obieramy kierunek na południowy-zachód, powrót w kierunku północnego-wschodu – pętelka. Skończymy objazd po godzinie 18 – o tej porze roku (październik), robi się tu ciemno podobnie jak w Polsce – niestety dla turystów jest to stanowczo za wcześnie.

Podróżowanie autem po wyspie.
Pierwszy przystanek: plaża żółwi „Turtle beach” – to tu krytycznie zagrożone wyginięciem żółwie szylkretowe wychodzą z wody na powierzchnię by złożyć jaja. Kawałek dalej znajduje się atrakcja dla dzieciaków – farma krokodyli, czynna od godziny 9.

Kolejny przystanek – możliwość przepłynięcia na wyspę Hengam – jesteśmy tu za wcześnie i ruch w porcie jeszcze się nie zaczął, a ekonomiczną opcją jest płynięcie łodzią w 10-12 osób. Przepłynięcie (2 km) jedynie we dwie osoby mocno nadszarpnęłoby nasz budżet, dlatego decydujemy się jechać dalej. (Na dalszych etapach naszej wycieczki, dowiedzieliśmy się od podróżników z Holandii i Australii, że naprawdę warto płynąć na tę wyspę – jest urocza, a po drodze można podziwiać delfiny butlonose).

Następnie zatrzymujemy się w rezerwacie biosfery UNESCO – las namorzynowy „Soheili Mangrove Forest” – wynajmujemy łódkę i przez ok. 45 min podziwiamy krajobraz karłowatych drzewek mangrowych (wysokość: 3-6 metrów) zanurzonych „po pas” w wodzie. Widzimy sporo ptactwa (żyje tu ponad 150 gatunków ptaków) i ślady większych zwierząt na mulastym brzegu. Nasz przewodnik pozwala nam też wyjść na sprawdzony brzeg – podłoże jest bardzo, ale to bardzo śliskie.

Las namorzynowy, a w tle paląca się ropa - standardowy widok na Qeshm Island.

Brodząca czapla w Hora Forest.
  W tym małym porcie znajduje się też śmieszne miejsce, do którego koniecznie chcieli zaprowadzić nas tubylcy. Pokój poślubny Pary Młodej. Nie wiedzieliśmy czy mamy się śmiać czy brać sytuację jakoś na poważnie. Jakby to Wam napisać – KICZ – sami z resztą zobaczcie:

Sypialnia dla świeżo upieczonych małżonków - śmieszna, prawda?

Następnie jedziemy do miejsca „must see” – kanion Chahkooh Valley. Widok zapiera dech w piersiach. Podziwiamy niesamowite, wysokie formacje skalne wyrzeźbione przez wodę. Pośrodku kanionu znajdują się studnie z wodą. Wszystkim szczerze polecamy to miejsce.

Studnie z wodą pośrodku kanonu.
 
Formacje skalne, których piękna nie da się opisać.

Skwar i żar z nieba - trudny do wytrzymania dla "ludzi z północy". Jednak ślady wody są widoczne - krzewy mają zielone liście.
 
Szałas. W jakim celu siedzieli na tym pustkowiu, nie mamy pojęcia?!

W dalszej kolejności przemierzamy spory odcinek na południowy-zachód wyspy, do najdłuższej na świecie jaskini solnej - Namakhdam.

W drodze do jaskini Namakhdam. Zagadka dla Was: ile widzisz wielbłądów?

Jeśli chcecie penetrować jej korytarze, musicie być przygotowani mentalnie, fizycznie i sprzętowo. Żeby dostać się do pięknej groty trzeba przeczołgać się na brzuchu kilka kilometrów w ciasnym korytarzu, w kombinezonie, z czołówką na kasku – nie dla każdego jest ta atrakcja, a już na pewno nie dla osób mających klaustrofobię! Groty solne zajmują powierzchnię ok. 45 km kwadratowych, są wysokie nawet na 20 metrów.

Jaskinia solna dostępna jest dla amatorów tylko w niewielkiej części, dalej trzeba byłoby przeczołgać się na łokciach niskim i wąskim korytarzem w specjalnym kombinezonie, kasku i z czołówką.
Wyjście z groty solnej.
Następnie Ramin zabiera nas na bajecznie pyszne SeaFood – za dwa talerze mixów (ryba, ośmiornica, rekin, krewetki) płacimy 100 zł. Na deser dostajemy daktyle ze słodką, orzechową polewą – rewelacja!

Daktyle, słodki sos orzechowy i kwaśny sos do ryżu.
Ryż, warzywa, morska rybka, rekin, krewetki i ośmiorniczki.

Na koniec dnia jeszcze raz próbujemy przepłynąć na wyspę Hengam. Tym razem morze jest zbyt wzburzone i łodzie już nie kursują. Upajamy się więc jedynie pięknym zachodem słońca i wracamy do miasteczka Qeshm.

 

Tego wieczoru czeka nas jeszcze kolacja przygotowana przez Somsye i nocna podróż autobusem do Shiraz…. (cdn.).

Może się przydać:
- wypożyczenie łodzi do zwiedzania lasów namorzynowych „Hora Forest” kosztuje 70 000 riali,
- za wstęp do jaskini Namakhdam zapłaciliśmy 10 000 riali za 2 osoby,
- zwiedzanie Kanionu Chahkooh Valley jest bezpłatne,
- 2 bilety na nocny autobus do Shiraz (w tym przeprawa promem) kosztują 100 zł.

Ciekawostki:
- Qeshm leży w cieśninie Ormuz, przez którą co roku przepływa 20 proc. światowej ropy,
- delfiny butlonose żyją w małych grupach, po ok. 10 osobników. Potrafią pływać z prędkością 40 km/h, zanurzają się maksymalnie na głębokość 300 m i wytrzymują bez oddychania nawet do 15 minut.
 - na Qeshm można też przylecieć – lotnisko znajduje się w środkowo-południowej części wyspy.

Zdjęcie dedykujemy Małgosi i Piotrowi z Akacjowego Blogu, którzy pytali o zdjęcie kobiet Bandari. Na wyspie można kupić nawet lalki Bandari.

11 grudnia 2016

Qeshm Island

Z portowego miasta Bandar Abbas płyniemy promem na wyspę Qeshm. Podróż trwa ok. 1 h, za dwa bilety płacimy jedyne 25 zł. Dla tubylców statek jest normalnym środkiem transportu z lądu na wyspę, dlatego niewzruszeni pięknem cieśniny Ormuz, siedzą pod pokładem na wygodnych fotelach i oglądają serial w telewizji. My czujemy się trochę jak w sali kinowej. Dlatego za zgodą kapitana, wychodzimy na kilka minut na pokład podziwiać okolicę: mnóstwo statków, tankowców przewożących ropę, błękit wody i nieba, wiatr we włosach.

Nie żebyśmy taką łódką płynęli ;) , to widok z promu: łódź rybacka, a w oddali Bandar Abbas

Jak zwykle nie mamy planu, gdzie będziemy nocować i w jaki sposób zwiedzimy wyspę – wiemy, że trzeba znaleźć kogoś, kto obwiezie nas po niej autem.
Na statku przysiadła się Somsye – bardzo miła, młoda nauczycielka, z wykształcenia księgowa, która wracała właśnie z pracy do swojego domu. Dobrze mówiła po angielsku. Po 10 minutach rozmowy, okazało się, że chętnie nam pomoże. Jej mąż – Ramin, pracuje na wyspie jako taksówkarz i może nas zabrać na całodniową wycieczkę, a zna wyspę bardzo dobrze, ponieważ tu się urodził i spędził całe życie.

Mąż Somsye czekał już na nas w porcie wraz z ich 5-letnim synem – Aryanem. Zawieźli nas do niedrogiego, dobrej jakości hotelu. Daliśmy sobie 1,5 h na rozpakowanie bagaży, zjedzenie obiadu i umówiliśmy się na wieczorne spotkanie jeszcze tego samego dnia. Jutro Ramin będzie naszym całodniowym przewodnikiem za 15 zł/ h. Za hotel, w którym jest klimatyzacja, lodówka, łazienka, czyste 2 łóżka i świeża pościel płacimy 50 000 riali za noc. Jedyna niedogodność to brak anglojęzycznej recepcji. Sam hotel też nie ma angielskiej nazwy, dlatego wklejamy Wam zdjęcie wejścia do hotelu – może komuś się przyda taki „namiar” (gdyby była potrzeba, prośba o kontakt, podamy dokładną pozycję hotelu na mapie). Hotel znajduje się w pobliżu portu i w centrum miasteczka Qeshm – blisko jest stąd do galerii, piekarni i innych sklepów.


Wejście do hotelu - polecamy - dobra cena do jakości.

Na obiad chcieliśmy zjeść świeżą rybę, Somsye powiedziała nam, że w galerii oddalonej o 5 min. od hotelu jest dobra restauracja. Szukając tego miejsca po raz kolejny spotkała nas niesamowita irańska uprzejmość i gościnność – zapytaliśmy pewnego pana o poszukiwaną przez nas knajpę – nie dość, że nas do niej zaprowadził, to jeszcze powiedział kelnerom, że płaci za nasze zamówienie, ponieważ jesteśmy jego GOŚĆMI i nie było mowy o innym rozwiązaniu. Jedyne co mogliśmy zrobić, to podarować temu sympatycznemu panu kilka drobnych giftów z Polski, które mieliśmy przy sobie (polskie monety, polskie cukierki – krówki).

Kebab z ryby (wygląda trochę jak kurczak), to ciemne to potrawka z ryby z bakłażanem (stąd ten mało apetycznie wyglądający kolor) i dwie porcje ryżu (dopiero po 2 tygodniach wycieczki i 5 kg ciała więcej zmądrzeliśmy i zaczęliśmy zamawiać 1 porcję na pół).

Jeszcze tego samego dnia szalona rodzinka: Somsye, Ramin i Aryan pokazała nam ciekawostki południowo – wschodniego wybrzeża wyspy.
Zwiedziliśmy kompleks jaskiń – Khorbas Historic Caves (wejściówki po 60 000 riali za osobę). Są to twory zarówno naturalne jak i sztuczne – wykute wiele lat temu na potrzeby schronu.

Khorbas Caves.

Z widokiem na morze.

Następnie dech w piersiach zaparła nam nieziemska Dolina Gwiazd (Valley of Stars). Jest to jeden z wielu geologicznych obiektów znajdujących się na wyspie, wpisanych na listę światowego dziedzictwa kultury UNESCO. Dolina Gwiazd jest wyjątkowo atrakcyjna. Urocza nazwa tego miejsca wzięła się z wiary lokalnych mieszkańców, że spadające tu z nieba komety i meteoryty spowodowały wielki wybuch i doprowadziły do powstania niesamowitych form geologicznych. Legenda głosi też, że po labiryntach skalnych wraz z nocnym wiatrem snują się duchy i dżiny. Nauka podaje, że formy stworzyły burze, wiatry i ruchy geologiczne. Nieważne w co uwierzymy – „Stars Valley Geo site” to „must see” na wyspie Qeshm.

Dolina Gwiazd.



Stars Valley



Gwoździem programu na koniec dnia była przeprawa „suchym kołem” na małą wyspę Naz, gdzie podczas dnia odpływ pozwala wjechać na teren morza, a następnie wraz z nadchodzącą nocą należy "brać nogi za pas", gdyż morze powraca bardzo szybko. Zdążyliśmy jednak zjeść naleśnikową kolację przygotowaną przez Somsye – piknik w środku Zatoki Perskiej – takich wrażeń się nie zapomina.

Zdjęcie z wyspy Naz, na chwilę przed ucieczką przed powracającym morzem. Skok adrenaliny gwarantowany ;)

Ciekawostki o wyspie:
- Qeshm jest największą wyspą w Zatoce Perskiej, składa się z 59 miasteczek i wiosek, ma niecałe 1500 km2 i 120 tys. mieszkańców,
- z Qeshm Island do Dubaju jest już jedyne 180 km w linii prostej na południe i jedyne 60 km do Omanu,
- uwaga! Na wyspie jest tak gorąco jak w mieście portowym Bandar Abbas,
- wyspa słynie m.in. z: rybołówstwa, bardzo silnych wielbłądów, wydobycia ropy naftowej oraz budowy statków,
- plany inwestycyjne są znacznie szersze, np. budowa toru Formuły 1.

Może się przydać:
- jaskinie „Khorbas Caves” znajdują się jedyne 10 km od miasta Qeshm i położone są na wzgórzu z widokiem na morze; jeden bilet wstępu kosztuje 60 000 riali,
- jeden bilet wstępu do „Stars Valley” kosztuje 200 000 riali.

Czekajcie kolejnego wpisu – Qeshm skrywa mnóstwo ciekawych rzeczy – 2 dni to stanowczo za mało na zobaczenie wszystkiego. W kolejnym poście napiszemy Wam, co udało nam się zobaczyć przez 12 godzin następnego dnia i co moglibyśmy jeszcze zwiedzić, mając dodatkowy dzień lub dwa. Jedno jest pewne: warto płynąć na Qeshm!

Wyspa Qeshm w całej okazałości (kształtem nieco przypomina delfina).

Niewielki wycinek pn-wsch części wyspy z zaznaczonymi miejscami, o których wspomnieliśmy powyżej.