24 października 2017

Yazd – miasto labiryntów

W Yazd zatrzymaliśmy się na 3 noce i za każdym razem, gdy próbowaliśmy dojść z miasta do hotelu Kalout, gubiliśmy drogę. Kalout mieści się w starej części miasta, pięć minut od Meczetu Piątkowego (chyba, że błądzisz w labiryntach, wtedy trochę dłużej ;) ).
Na szczęście właściciel namalował na ścianach labiryntu pomocne strzałki, w przeciwnym razie spalibyśmy na ulicy :)
Ok, może trochę przekoloryzowaliśmy, ale spacery po starej części miasta to jedna wielka przygoda w labiryncie :)

Yazd jest turystycznym miastem, z wieloma atrakcjami i z dużą ilością miejsc noclegowych.
Polecamy Wam jednak nowo otwarty, przyjemny hostel Kalout, którego nie znajdziecie w starych przewodnikach. W cenie noclegu otrzymacie pyszne śniadanie, a także rozmowy z turystami z całego świata i miłą atmosferę panującą na patio.

Kolorowe patio hostelu Kalout
Jedno z wnętrz w hostelu Kalout
Wizytówka :)
W polecanym z przewodnika „Silk Road Hotel” nie znaleźliśmy wolnego miejsca noclegowego. Zjedliśmy tam jednak kolację (mięso z wielbłąda). To spory hotel, w którym nie ma tak miłej atmosfery jak w Kalout.

Mięsko z wielbłąda
Kilka słów o atrakcjach miasta Yazd:
Ateszkade - Zoroastryjska świątynia czcicieli ognia. Odpuście ją sobie – uwierzcie – w środku znajduje się waza z ogniem – miejsce przeszklone. Podobno ogień pali się nieprzerwanie od 470 r n.e., a spalane jest drewno brzoskwiniowe i migdałowe. No i żeby płacić 8 zł za zobaczenie ognia… według nas nie warto.
Zdjęcie specjalnie dla Was - to cała atrakcja świątyni Ateszkade

Nachl – to drewniana konstrukcja w kształcie liścia, która symbolizuje trumnę Imama Husajna, niesiona w procesji podczas muharramu (pierwszy miesiąc w kalendarzu muzułmańskim):
Nachl

Wieże milczenia – dojechaliśmy do nich miejskim autobusem. Dwie wieże – jedna dla kobiet druga dla mężczyzn, na których kiedyś zostawiano ciała zmarłych na pożarcie drapieżnych ptaków. Sporo turystów przyjeżdża tu na koniec dnia, żeby podziwiać z wież zachód słońca.

Wzgórze dla pań, zdjęcie robimy ze wzgórza dla mężczyzn

Atrakcji w Yazd jest całe mnóstwo. Nie opiszemy wszystkich, żebyście mieli większą niespodziankę będąc w Yazd ;) Poniżej ceny biletów wstępu.

Może się przydać:
Nocleg w Kalout – 600 000 riali za noc
Bilet do Lahra House Lori – 80 000 riali
Bilet do Watermill – 150 000 riali
Bilet do Świątyni ognia – 80 000 riali
Mięso z wielbłąda plus ryż z zieloną papryką i jogurt w Silk Road Hotel – razem 520 000 riali

Do Yazd przyjechaliśmy pociągiem z Esfahan - podróż trwała 4 godziny. Bilet 47 zł za 2 os.

Z Yazd do Teheranu również dostaliśmy się pociągiem - 8 godzin - bilet 94 zł za 2 os.

16 października 2017

Chłopak z latawcem

Jest południe. Wkurzeni, że przez ostatnie kilka godzin nie udało nam się dojechać do Kharanagh, stoimy na przystanku autobusowym i nie wiemy co dalej robić. Byliśmy już na dużym dworcu autobusowym, potem na małym dworcu minibusów w drugiej części miasta. Wszędzie odprawiali nas z kwitkiem. W akcie desperacji weszliśmy nawet do turystycznego biura podróży. Jednak nie chcemy korzystać z zorganizowanej wycieczki. Kręci nas podróż na własną rękę, niczym wolne ptaki ;)
Turyści z hostelu w Yazd, w którym nocujemy mówili, że zorganizowaną, całodniową wycieczkę nieco by zmienili: zamiast trzech atrakcji, woleliby zobaczyć dwie i w Kharanagh być dłużej. Wiadomo jak to jest na zorganizowanych wyjazdach: wszystko robisz z zegarkiem w ręku - wszędzie musisz być na czas. Widzisz jedynie to co Ci pokażą, zjesz tam, gdzie Cię zawiozą (zamiast na przykład w knajpie obok, gdzie jedzenie jest znacznie smaczniejsze). I niedajboże niech Ci jeszcze spróbują wcisnąć jakąś pamiątkę z zaprzyjaźnionego sklepu. Już to przerabialiśmy: połowa przygody ucieka ci koło nosa. A przede wszystkim nie masz takiej satysfakcji jak z odbytej, samodzielnej wyprawy.


Ruiny wioski Kharanagh

Kharanagh
Nagle pojawia się on. Wyrasta jakby z ziemi. Ciemnowłosy, wysoki mężczyzna, nowocześnie ubrany, lśniący uśmiech. Jak zwykle w tym kraju CHCE NAM POMÓC. Niechętnie i dość nieufnie mówimy dokąd próbujemy się dostać. I co słyszymy?
- NO PROBLEM! Zawiozę Was!
- Hahaha! Dobre żarty - myślimy sobie. Pół dnia nie udało się tam dojechać. Wiemy już, że nie jest łatwo, a on chce nas tak po prostu tam zawieźć?

I wiecie co? To był jeden z najlepszych tripów jakie odbyliśmy w tym kraju z extra przewodnikiem - Behnamem!
Behnam - super przewodnik!

Karawanseraj w którym można nocować
Na dachu karawanseraju
Behnam pokazał nam w Kharanagh odnowiony karawanseraj funkcjonujący jako hotel, oprowadził nas po ruinach, wiele o nich opowiedział, zabrał nas na obiad do samotnie mieszkającej wdowy (dzieci wyprowadziły się do Yazd, jak większość młodych ludzi z tej wioski), a na koniec wycieczki wyciągnął z auta arbuza i latawiec. Siedzieliśmy na starym moście, kilkadziesiąt metrów nad ziemią i zajadaliśmy się soczystym arbuzem, a potem puszczaliśmy latawiec nad przepaścią. To są chwile, których się nie zapomina :)

Obiad u mieszkanki Kharanagh: warzywna potrawka (bakłażan, fasola) z kozim mlekiem i domowy okrągły chleb "Korno"
Sposób jedzenia
 Kilka widoków znad ruin:





Charakterystyczne kołatki do drzwi: dla pań i panów

Wiecie o co chodzi z tymi kołatkami? Wydają inny dźwięk, wiec domownicy wiedzą, czy przyszedł mężczyzna czy kobieta. Jeśli ten pierwszy, mieszkanki domu szybko muszą założyć chustę na głowę. Możliwe też, że mężczyźnie drzwi otwierał mężczyzna, a kobiecie kobieta.



Może się przydać:
Kharanagh to stara wioska, a dokładnie ruiny wioski. Miejsce oddalone o ok. 80 km od Yazd (nieco ponad godzina jazdy autem).

W Kharanagh znajduje się też odnowiony karawanseraj, funkcjonujący jako hotel. Chyba niewiele osób o nim wie. Dla zwiedzających obowiązuje bilet wstępu: 10 zł/ os.

Z Behnam umówiliśmy się na 10 zł za każdą godzinę którą z nami spędzi.

Pyszny obiad u babci-wdowy kosztował 15 zł/ os.

Nadal nie wiemy jak komunikacją miejską dostać się do Kharanagh. Naszą złość potęgował fakt, że powtarzaliśmy historię kolegi turysty, który dzień wcześniej poświęcił cały dzień na samodzielne dostanie się do tej wioski i mimo to nie udało mu się dojechać.

Przykładowa oferta zorganizowanej wycieczki, czyli coś czego staramy się unikać