12 sierpnia 2016

Nie daj się oszukać

W każdym przewodniku i na każdym blogu ta rada zawsze się pojawia. W Bangkoku uważaj na naciągaczy! Nie daj się oszukać!

No to uważamy.
Zaraz po przejściu Khao San Road łapie nas miły staruszek. Pokazuje mapę, gdzie nas może zaprowadzić. Między słowa wplata informację, że The Grand Palace jest zamknięty między 13 a 15. Jest wtedy sprzątany i wejście dla turystów jest zamknięte. Ale właśnie w ciągu tych dwóch godzin dziadek może nas zabrać w parę równie ciekawych miejsc...

- A, mamy cię! Naciągasz nas! Ale my się nie damy - każde z nas myśli w duchu. - Dziękujemy za informację! Poradzimy sobie - przekazujemy grzecznie staruszkowi i idziemy w kierunku Pałacu. Zostały jeszcze 2 - 3 km.

Taki misterny, oszukańczy plan, a nam się udało go rozpracować. Duma nas rozpiera. Dziś nikt nas nie naciągnie!

Po drodze widzimy punkt: "Tourist Info", więc - lekko zdezorientowani przez przemiłego dziadka - wstępujemy, by upewnić się czy Pałac będzie otwarty. Obsługa informacji nie rozumie po angielsku albo nie chce rozumieć, więc posiedziawszy chwilę w klimatyzacji, idziemy w dalszą drogę. Jest ciężko, bo chwilę po południu upał sięga 40 stopni.

Zaraz po wyjściu podchodzi do nas młody student i zapytany o godziny otwarcia Pałacu, rzeczywiście stwierdza, że za chwilę zamykają. I radzi, że lepiej będzie teraz zobaczyć coś innego. Nie nachalnie, miło i spokojnie, bezinteresownie. Pokazuje na mapie kilka punktów, między innymi przystań, w której można rozpocząć zwiedzanie targu na wodzie. Upał - woda, ochłoda - zaczyna nam się rymować. Szkoda tylko, że nie ma tuk-tuka, bo naprawdę zrezygnowalibyśmy z drogi do The Grand Palace.

Natychmiast po tym, jak to powiedzieliśmy, zza rogu wyjeżdża transport. Przypadek! Dzięki ci losie! Jedzie prosto do nas, pyta czy chcemy gdzieś jechać. Nagle zmieniamy plany.
Wsiadamy, jedziemy do przystani.

To była najdroższa wycieczka po kanałach i najmniejszy targ wodny, jaki w życiu widzieliśmy...

A tak bardzo nie chcieliśmy dać się naciągnąć. Nie wiedzieliśmy wtedy, że tajscy oszuści należą do najbardziej przebiegłych na świecie.

Kup pan! Naciągaczy ciąg dalszy.

Nie tylko my się daliśmy wkręcić... ehhhh...

Parking.

Takie klimaty

Na łódce mydło i powidło - wszystko dla turystów.

Mini świątynie.

Tuk-tuki i taxi są wszędzie.


Może się przydać:
- Khao San Road to najbardziej znana turystom ulica Bangkoku. Podobno zjesz tam najlepszy uliczny pad thai w całej Tajlandii. Na pewno wszyscy niezwykli podróżnicy spytają Cię po powrocie, jak podobało Ci się na Khao San.
- The Grand Palace jest otwarty od 8:30 do 15:30. Bilet wstępu to 500 bahtów (ok. 55 zł).

2 komentarze:

  1. My nie mamy złych wspomnień z Bangkoku, nikt nas nie oszukał, a nawet nie próbował. Ale może dlatego że w samym Bangkoku nie spędziliśmy zbyt wielu dni, więc naciągacze nie zdążyli nas namierzyć ;-)

    OdpowiedzUsuń
  2. O, Wy szczęściarze! :)
    Dla nas każda świątynia była zamknięta od 12 do 14, kiedy podchodziliśmy do wejścia.
    Jednak bardziej zawodowi są z Was turyści! My łykaliśmy wszystkie przynęty...

    OdpowiedzUsuń