17 listopada 2016

Pustynia Kaluts – najgorętsze miejsce na ziemi

Będąc w południowo-wschodniej części Iranu w prowincji Kerman i miejscowości o tej samej nazwie, pojechaliśmy do Shahdad, a stamtąd na pustynię Dasht-e Lut, potocznie zwaną Kaluts. To tu w 2005 roku zarejestrowano temperaturę powietrza równą 70,7 °C, co czyni to miejsce najgorętszym na ziemi.

Jednak nie dla rekordowych temperatur warto tu przyjechać, bo któż by chciał smażyć się w 30, 40, 50, 60, 70 stopniach Celsjusza? W Kaluts znajdziemy niesamowite formacje skalne, docenione także przez UNESCO.





Trafiliśmy na pustynię popołudniu, niedługo przed zachodem słońca. To chyba dobry moment, zważywszy, że cały czas jest tu bardzo ciepło! Godziny przyjazdu nie planowaliśmy, wyszło tak, ponieważ chcąc zaoszczędzić 100 euro za osobę (cena ofert kilku biur podróży w Kerman obejmująca transport, wyżywienie i nocleg na pustyni), dotarliśmy na pustynię na własną rękę. Mając po drodze mnóstwo przygód rzecz jasna. Jeśli Ty też chcesz zobaczyć pustynię za ok. 70 zł od osoby ten wpis jest właśnie dla Ciebie. Poniżej uaktualnimy także kilka danych z Lonely Planet (publikacja z 2012 roku). Już niebawem, w oddzielnym poście pojawi się więcej sprostowań do nieaktualnych już informacji podanych w przewodniku.



W mieście Kerman nie znaleźliśmy autobusów kursujących do Shahdad. Dlatego zdecydowaliśmy się na taksówkę „savari” – auto rusza, gdy zapełni się pasażerami chcącymi jechać w to samo miejsce. Wygląda to np. tak: na tylnym siedzeniu czeka już kobieta w czarnej chuście, wsiadamy my, koniecznie pani koło pani (segregacja płci) i czekamy na ostatniego pasażera, którego kierowca nawołuje na chodniku. Po 10 min. wsiada do auta młody chłopak i w drogę. Jest to opcja ekonomiczna, ponieważ przejazd kosztuje ustaloną kwotę, w tym przypadku 40 000 riali. Mając 4 pasażerów, taksówkarz kasuje od każdego po ok. 10 zł. Jedziemy ok. 2 godzin.

Mamy nadzieję, że w Shahdad znajdziemy tańsze niż w Kerman biura podróży. Chociażby dlatego, że od samej pustyni będzie dzieliło nas już tylko ok. 40 km. Lonely Planet również obiecuje „bazę wypadową” do Kaluts.
Jakże się zdziwiliśmy trafiając do owej „bazy wypadowej” – OPUSTOSZAŁEJ! Trudno było nam sobie nawet wyobrazić, że 4 lata temu takowa tu istniała. O co chodzi? Mała wioska, dwie ulice, na środku rondo, dwa otwarte małe sklepy spożywcze, posterunek policji i postój taksówek przy męskim „prayer room”. 70% budynków jest pozamykanych, po horyzont nie widzimy żadnego turysty. Czy na pewno dobrze trafiliśmy? A może ta pustynia w ogóle nie jest warta zobaczenia i biznes od lat już nie funkcjonuje?
OK. Działajmy. Czy ktoś tu mówi po angielsku? Trzech taksówkarzy – żaden nas nie rozumie. Że pustynia Kaluts jest "o tam gdzieś hen" potwierdzają, ale my chcemy tam pojechać! Padają jakieś ceny w rialach i tomanach, ale nie mamy pewności, że się rozumiemy. Taksówkarz wpada na pomysł, wsiadamy do auta, gdzieś jedziemy, jeszcze nie wiemy o co chodzi. Po pięciu minutach podjeżdżamy pod jego dom, gdzie najpierw wychodzi ojciec i zaprasza nas na obiad (nic a nic nie mówi po angielsku), następnie mama – szybko w marszu owija się w chustę i z uśmiechem na twarzy zaprasza nas do środka. Dobra, jesteśmy głodni, ale przede wszystkim chcemy jechać na pustynię i szukamy kogoś, z kim da się dogadać. Stoimy pod bramą, patrzymy na nich, a oni na nas. Próbujemy się dogadać ogólnoświatowym językiem gestów, ale za dużo tu szczegółów jak na język migowy. Ogólnie wszyscy wiedzą, że chodzi o „Kaluts”, ale co u diabła ci biali europejczycy chcą od tego Kaluts, to już nie za bardzo wiadomo. Sytuacja wydaje się być nieco beznadziejna. Czas ucieka, robimy się naprawdę głodni, jesteśmy w wymarłej wiosce, pustynia jest na wyciągnięcie ręki, a jednocześnie tak nieosiągalna.
Ok, taksówkarz ma kolejny pomysł – policja! Jedziemy na posterunek policji – chłopaki na pewno pomogą. Podjeżdżamy pod komisariat, nasz kierowca przez zamkniętą bramę tłumaczy funkcjonariuszowi, o co chodzi, wpuszczają nas do środka. Wejścia pilnuje gość z pokaźnym karabinem maszynowym! Na komisariacie sensacja – biali przyszli – po kolei każdy wychodzi z pokoju, przygląda nam się i odchodzi. Do tego dziewczyna pyta o „dablju si” – bo już naprawdę musi skorzystać. Czekamy na jakiegoś komendanta. Oczywiście nikt nie mówi po angielsku. Po kilkunastu minutach przyglądania się policyjnej sielance, udaje nam się wejść do gabinetu przełożonego, który oczywiście w pierwszej kolejności spisuje nasze dane z paszportu – a co, pochwali się że miał interesantów z Lachestanu (z Polski). Czujemy w kościach, że to nasza ostatnia deska ratunku, wyjmujemy cukierki z Polski – wierzymy, że pomogą. Jest uśmiech na twarzy poważnego jak dotąd pana w koszuli z kołnierzykiem. Wyjmujemy zeszyt, rysujemy nasze położenie: tu jesteśmy, na pustynię chcemy jechać, po drodze jeszcze jedno miejsce zobaczyć i wrócić – ten pan niech nas zawiezie – zdążymy przed zachodem słońca – pięciu policjantów patrzy w zeszyt, aż jeden z nich jakby dostał olśnienia – zrozumiał, o co chodzi. „Dogadujemy” szczegóły: kasa, kilometry, czas, jeszcze musimy coś zjeść – po 2 godzinach tłumaczenia nagle wszystko staje się jasne.
Dziękujemy policjantom, jedziemy do małego spożywczaka, który okazuje się być także domową restauracją – kupujemy dwa boksy ryżu z mięsnym sosem, zapas wody mineralnej i ruszamy.



Nagranie z taksówki

Pustynia jest wielka, ma ponad 51 tys. km2. Znajdują się na niej ciekawe formacje piaszczysto-skalne wyrzeźbione przez wiatr. Na podłużne ostańce pokaźnych rozmiarów można się wdrapać i podziwiać okolicę ze wzniesienia.
Kaluts kryje wiele ciekawostek. Opuszczone budowle, z olbrzymimi piwnicami. Kierowca pokazuje nam też podziemne tunele wodne (kanaty). Takie to ciekawe, że na najsuchszym miejscu na ziemi, można znaleźć oazę z bardzo zimną, podziemną rzeką. Warto było tu przyjechać i nakarmić oczy pięknymi widokami.

W tej twierdzy, pod ziemią kryje się olbrzymia piwnica

Pustynna panorama

Warto wiedzieć:
- z Kerman na pustynię Kaluts jest około 145 kilometrów, przejazd taksówką do miejscowości położonej najbliżej pustyni kosztuje 40 000 riali,
- istnieje desert camp dla chcących spędzić noc na pustyni w szałasie, cena wyjściowa za „namiot” to ok. 40 zł (pod koniec negocjacji było już 20), warunki raczej skromne; zimna woda w kranie i koc w cenie noclegu,
- za przejazd w obie strony, miejscowego taksówkarza, obiad i wodę dla dwóch osób wydaliśmy 150 zł; w biurze podróży cena za osobę to ponad 400 zł,
- będąc już na pustyni spotkaliśmy jeszcze 2 turystów, nie jest to więc miejsce zatłoczone,

Nocleg na pustyni w szałasie

2 komentarze:

  1. Pustynia piękna, bardzo malownicza. Niezłe przygody mięliście. Niezwykli są Irańczycy :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Tak, to naprawdę niesamowici ludzie. Z naszą, europejską mentalnością czasem trudno zrozumieć ich punkt widzenia czy zachowanie.
    Dzięki! Pozdrowienia! :)

    OdpowiedzUsuń