19 sierpnia 2017

Miasto mostów i mózg owcy na talerzu

Przejść po rzece suchą stopą? W Isfahanie to żadne wyzwanie – koryto rzeki Zajande przez większą część roku jest suche. Spękane od słońca dno to trochę smutny widok. Niemniej jednak 11 mostów, które znajdziemy w tym mieście to świetna atrakcja – tu życie tętni całą dobę! A szczególnie pięknie i ciekawie jest wieczorem :)

W drodze na most "si o se pol". Ciekawa rzeźba, prawda? :)
Numer jeden to: most „Si o Se Pol”, czyli „33 łuki”. To szeroki (13 metrów) i długi (300 metrów) most, pięknie wyglądający w nocy. Pod oświetlonymi łukami można posłuchać mini koncertów w wykonaniu młodych Irańczyków.






Ognisko w korycie wyschniętej rzeki :)

Most Czubi jest dla odmiany wąski – ma tylko 4 metry i był on prywatnym mostem szacha.
Po jednej, jak i po drugiej stronie mostów znajdują się ciekawe dzielnice (np. Ormiańska Dżulfa), piękne ogrody i pałace. Im poświęcimy następny post.

Co zjeść w Isfahan?
Mimo, że mieliśmy za sobą ponad połowę wyprawy po Iranie, w Isfahanie odkryliśmy kilka kulinarnych ciekawostek.
Numer jeden to „kale pacze” – pisząc wprost jest to zupa z … mózgu owcy! Tak, tak… w dzielnicy ormiańskiej trafiliśmy na knajpę, gdzie kucharz gotował ją zaraz przy naszych stolikach. Konkretnie to wydłubywał wnętrze czachy i wrzucał do gotującej wody (rosołku). Bo kale pacze to taki rosołek z kawałkami mięska plus chlebek do przegryzania. Wierzcie mi, choć byłam głodna, to z knajpy i tak wyszłam głodna, a zupę wsuwali sami faceci (podobno dobra jest na kaca). O zapachu wypełniającym wnętrze małego „bistro” chyba nie muszę wspominać ;)

Kale pacze - prawdziwie męska potrawa ;)

Numer dwa to zupka „Asz” na śniadanie. Dla odmiany to potrawa dla nie jedzących mięsa. Bazą jest tu groch, kasza perłowa lub soczewica plus inne warzywa. „Asz reszteh” to zupa z soczewicy, a „Asz-e sabzi” – zielona zupa z warzyw.

Zupa Asz z prażoną cebulką i chlebkiem lawasz serwowana na śniadanie.
Numer trzy: „beriani” to taki ‘kebab’ z baraniną w środku. Mięso zawinięte jest np. w chlebek lawasz.
Beriani.

W środku mięso z barana.

Zestaw do beriani: oliwki, jogurt, cebula, limonka i mięta, czyli zestaw odświeżający i 2 słodkie ciasteczka.

Rodzinka w restauracji. Siedzenie na stole - czy jest w tym coś dziwnego? ;)

Deser na ulicy: „Fereni” – jogurt ze słodką miodową polewą. A opinie sami przeczytajcie:





Może się przydać:
Falafel na ulicy od 35 000 riali do 60 000 riali (były takie dobre, że żadnemu nie zdążyliśmy zrobić zdjęcia :D )
Obiad w restauracji dla dwóch osób: 2 beriani plus oliwki, jogurt, zupa, ciastko: 300 000 riali;
Kale Pacze – 100 000 riali;
Zupka Asz – 30 000 riali;
Fereni + ciastko „francuskie” – 50 000 riali.

8 komentarzy:

  1. O Gosh! Właśnie się zapytałam męża czy jadł coś takiego,ale małżonek pochodzi z północnego Iranu, więc takie delikatesy są mu tylko znane z odwiedzin...Irańczycy podróżują po swoim kraju wzdłuż i wszerz... Jak zwykle super relacja. Niedługo będziemy mieli odwiedziny z Iranu to może mi coś takiego ugotują...Pozdrówka z Goteborga

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hehe :) My w północnej części Iranu nie byliśmy - musimy to nadrobić! :)
      oj to może przywiozą Wam pyszne pistacje? :)
      dziękujemy za odwiedziny i pozdrawiamy! :)

      Usuń
  2. Ten owczy mózg rzeczywiście nie wygląda zbyt atrakcyjnie:( i chyba również dałabym sobie z tym przysmakiem spokój.
    Podświetlony most rewelacja.
    Kurcze, ależ Wy egzotycznie podróżujecie:)
    A czy Iran jest obecnie w miarę bezpieczny?

    Pozdrawiam serdecznie:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W sumie u nas je się flaczki (ja akurat nie lubię), a w Iranie kale pacze :)
      Jest bezpieczny i baaaaardzo przyjazny - ludzie są rewelacyjni - w żadnym innym kraju nie spotkaliśmy tak bardzo życzliwych osób :)
      dziękujemy za odwiedziny i pozdrawiamy! :)

      Usuń
  3. Super zdjęcia i tekst! Fajnie, ze wróciliście do pisania :)
    A jak tubylcy reagują na zostawienie ich popisowego Kale Pacze?
    Buziaki ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. hejka :) ależ my nie zostawiliśmy Kale Pacze. Kupiliśmy tylko 1 talerzyk i M. zjadł :) ja wiedziałam, że nie zjem to nie zamawiałam :) także nie wiem jak by zareagowali, gdybyśmy zostawili pełny talerz :)
      miło, że zajrzeliście :) pozdrawiamy!

      Usuń
  4. Te 33 łuki zrobiły na mnie duże wrażenie. A możliwość wysłuchania tam mini koncertów - bezcenne doświadczenie :)

    OdpowiedzUsuń